„JESTEŚ ZA DOBRA DLA PACJENTÓW” – CZY WARTO SIĘ STARAĆ?

By 27 listopada 2017BLOG

Dzień 1

 

Dzwoni do mnie pewna Pani i mówi, że bardzo zależy jej na kontakcie z naszym reumatologiem. Jej mama jest pacjentką Pani Doktor w innej miejscowości. Mama ma chorobę Stilla, która ostatnio bardzo jej się zaostrzyła. Pani Doktor mówiła, że gdyby tak się stało, to ma się koniecznie zgłosić do szpitala. Okazało się jednak, że nie ma skierowania. Nie wie co robić, jest bardzo zdenerwowana i zmartwiona stanem mamy.

Mówię córce pacjentki, że nie mogę podać bezpośredniego numeru telefonu Pani Doktor, ale mogę przekazać jej wiadomość – być może się z nią skontaktuje.

Przekazuję wiadomość Pani Doktor, tłumacząc wszystko dokładnie i mówiąc, że córce pacjentki bardzo zależy na kontakcie.

Pani Doktor kontaktuje się z córką pacjentki. Wszystko dobrze się kończy.

 

Dzień 2

 

Dzwoni do mnie Pani, która potrzebuje wizyty domowej dla dwóch starszych osób z otępieniem. Starsi Państwo mieszkają w domu opieki; ostatnio stali się agresywni. Nie dają odpocząć innym pensjonariuszom, bo najczęściej wszczynają awantury w nocy.

Pani jest załamana. Mówi, że żaden neurolog nie chce do nich przyjechać. Bardzo prosi, żebym zapytała naszego lekarza, czy nie przyjechałby na wizytę. Zapłacą każde pieniądze.

Pytam więc Panią Doktor czy pojedzie. Tłumaczę całą sytuację. Pani Doktor jednak się nie zgadza na wizytę domową.

Dzwonię do Pani i mówię jak wygląda sytuacja. Pytam czy dzwoniła do doktora X, bo z tego co się orientuję, jest jedynym neurologiem w Trójmieście, który jeździ na wizyty domowe. Mówi, że dzwoniła, ale podał jej termin na za miesiąc, a ona nie może tyle czekać.

Nagle dostaję olśnienia. Pytam czy myślała o lekarzu psychiatrii. Pani mówi, że w zasadzie mógłby być i psychiatra. Mówię jej o doktorze Y. Gdzie przyjmuje, że kiedyś jeździł na wizyty domowe, więc pewnie i tym razem by się zgodził. Mówię co powiedzieć Paniom w rejestracji, żeby zajęły się sprawą i umówiły wizytę domową.

Pani bardzo mi dziękuje. Nie wiem jak skończyła się sprawa, mam nadzieję że dobrze.

 

Dzień 3

 

Dzwoni do mnie pacjentka Profesora. Mówi, że za 4 dni kończą jej się leki, które przepisał jej Profesor i że chciałaby dostać receptę. W związku z tym, że mieszka daleko, chciałaby żeby receptę jej wysłać pocztą. Informuję ją, że Profesor bez wizyty nie wypisze recepty, ale może iść na wizytę do swojego lekarza rodzinnego, który przepisze jej leki. Okazało się jednak, że Profesor nie wypisał jej zaświadczenia z listą nowych leków, więc lekarz rodzinny nie wypisze jej recepty.

Staję na głowie i w ciągu doby załatwiam zaświadczenie i wysyłam je poleconym priorytetem do pacjentki.

Zaświadczenie doszło na czas. Pacjentka nie przerwała leczenia.

 

 

Jesteś „za dobra” dla pacjentów

 

W takich sytuacjach zdarza mi się słyszeć od innych rejestratorek, lekarzy i personelu medycznego, że jestem „za dobra” dla pacjentów i że za bardzo się staram.

Rozwiązanie niektórych spraw wymaga ode mnie często dużo czasu (głównie na rozmowy z pacjentami) oraz wysiłku, kombinowania i tworzenia planów godnych Kevina McCallistera z „Kevin sam w domu”. Nie muszę chyba mówić, że sprawy te załatwiam w tzw. międzyczasie, kiedy mam inne, bieżące sprawy do załatwienia.

Czasem jestem tym zmęczona.

Czasem mi się nie chce.

Czasem mam dość.

ALE

Często wiem, że naprawdę bardzo pomogłam i to daje mi kopa do dalszego działania.

Często daję innym nadzieję, że służba zdrowia wcale nie działa jeszcze tak najgorzej.

Często słyszę podziękowania i wiem, że są one naprawdę szczere.

Oczywiście, że zawsze staram się brać pod uwagę swoje możliwości. Nie zawsze mam czas na rozwiązywanie tego typu problemów, bo bardziej palące sprawy mam do załatwienia na miejscu w przychodni. Staram się wtedy odłożyć te dodatkowe rzeczy na później, ale nie na „święte nigdy”.

Poza tym moje moce też są ograniczone i nie jestem w stanie wszystkiego wszystkim „załatwić”. Staram się jednak informować o tym pacjenta od razu lub gdy tylko się dowiem, że nie mogę czegoś dla niego zrobić.

Czy będę dalej „za dobra” pacjentów? Pewnie tak. Mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi motywacji.

Dodaj komentarz to rejestratorka Anuluj odpowiedź